Podwyżka inflacyjna – czym jest?
Na skutek inflacji, czyli spadku wartości pieniądza, co roku rosną koszty życia. Poprzez wzrost cen towarów i usług. Zwiększa się również średnia wydajność pracy. To główne czynniki, które sprawiają, że co roku mamy do czynienia z waloryzacją wynagrodzeń. Może ona mieć charakter obowiązkowy, czyli wynikający z przepisów prawa. Jak również fakultatywny, uzależniony od pracodawców i aktualnej sytuacji na rynku pracy. Zatem czym dokładnie jest podwyżka inflacyjna? Sprawdź również, jakie inne czynniki wpłyną na podwyżkę Twojego wynagrodzenia.
Od czego zależy podwyżka inflacyjna?
W polskich realiach, wzrost większości wynagrodzeń, ma miejsce na skutek podniesienia płacy minimalnej oraz dostępności pracowników na rynku. Stawki są ustalane, co roku przepisami prawa. Podwyżka inflacyjna, a dokładnie mówiąc minimalna jej wysokość, jest uzależniona przepisami prawa.
Główne czynniki mające wpływ na wysokość podwyżek, to:
- Stopa inflacji podawana przez GUS.
- Wysokość średniego miesięcznego wynagrodzenia.
- Polityka rządu.
- Oczekiwania związków zawodowych.
- Propozycje pracodawców.
- Przewidywany stopień wzrostu produktywności pracy.
- Sytuacja na rynku pracy.
Podwyżka inflacyjna to konieczność dostosowania wysokości wynagrodzeń (waloryzacji), do sytuacji rynkowej. W tym rosnących kosztów życia. Dla minimalnego wynagrodzenia, wysokość podwyżki inflacyjnej, regulowana jest przepisami prawa. Na skutek przyjętej, co roku przez rząd ustawy.
Obowiązkowa waloryzacja wynagrodzeń
Pracodawca ma obowiązek dostosować się do nowych przepisów. Jeżeli pomimo wprowadzenia podwyżki inflacyjnej, wynagrodzenie w Twoim przypadku nie wzrosło. Masz prawo odwołać się do sądu albo Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Zarówno pracując w sektorze prywatnym, jak i w sferze budżetowej. Można przyjąć, że wskaźnik waloryzacji wynagrodzeń odpowiada wartości średniej inflacji, zanotowanej w ubiegłym roku kalendarzowym, powiększonej o 20% wysokości średniego wzrostu płac.
Waloryzacja wynagrodzeń dotyczy:
- Aktywnych pracowników.
- Pracowników korzystających z urlopu z racji urodzenia albo wychowywania dziecka. W tym macierzyńskiego i ojcowskiego.
- Pracowników w okresie wypowiedzenia, wykonujących swoje obowiązki względem pracodawcy.
Wydaje się, że zdecydowanie za mało się o tym mówi
Tak widzę rozmowę za zamkniętymi drzwiami na temat podwyższania najniższego wynagrodzenia:
Rozmówca 1: To ile wam tam wyszło z obliczeń? Ile będzie wynosił koszt życia w Polsce na koniec 2023?
Rozmówca 2: Tyle, że najniższa będzie musiała wynosić 4000…
(Po chwili ciszy)
Rozmówca 1 (łapiąc się na głowę): holera (lub jakieś inne brzydkie słowo 😀 ) Zawali się to wszystko. Tylko pytanie w który przypadku szybciej? Jak im „damy” te 4000 czy jak będziemy podnosić płacę minimalną w normalnym tempie? (…) 2 dni później:
K: PODNIESIEMY POLAKOM minimalną pensje do 4000 zł!!!
{Wiwat publiczności} {brawa lemingów}
Dodał bym, że wyższe podwyżki niż zakładane, są czasami efektem działalności związków zawodowych.
Rozumiem sens podwyżek inflacyjnych i waloryzacji świadczeń. Jednak powiązanie ich ze składkami na ZUS, przez które te podatki błyskawicznie idą w górę, to niszczenie małych przedsiębiorców.
GUS nie podaje prawdy. Manipuluje koszykiem zakupowym, przedstawiając lepiej sytuację, tak aby rządzącym nie spadało poparcie.
Podwyżka inflacyjna to taka ściema dla mas, która ma im pokazać że ich płace rosną, pomimo tego że coraz mniej mogą za nie kupić.
Zauważmy, że inflacja rośnie zdecydowanie szybciej, niż podaje to rządowy GUS. Każdy kto robi zakupy samodzielnie w Polsce to odczuwa.
Mamy rynek pracownika, dlatego szczerze namawiam wszystkich do negocjacji podwyżek. Ceny mam Europejskie a zarobki 3-4 krotnie niższe.